Strona:PL Bałucki - Tajemnice Krakowa.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie ogarnia, sam nie wiem czy większa we mnie miłość dla ciebie, czy zazdrość o ciebie.
— Czy dałam ci powód do zazdrości?
— Może mimowoli.
— A to będzie coś zabawnego — słucham.
— Sabino! daruj mi to podejrzenie.
— Ależ, niechże się dowiem, o kogo jesteś zazdrosny?
— Spokój twój daje mi nadzieję, żem się omylił.
— Ale moja ciekawość nie da ci spokoju.
— Więc powiem, by potem za wstydem cię przeprosić. — Byłem zazdrosny o doktora Feliksa.
Hrabina lekko zbladła. Ta zmiana jednak koloru twarzy trwała tak krótko, że Seweryn, który wypowiedziawszy to, co mu ciężyło na sercu, spuścił oczy ku ziemi ze wstydem jak winowajca, nie mógł jéj zauważyć. Gdy podniósł wzrok na hrabinę, była już spokojną, posągową, jak dawniéj.
— Ależ ja go nie znam prawie — rzekła — widziałam raz czy dwa na balu. Zkądże to przypuszczenie?
— Uważam, że teraz zbyt często bywa w teatrze, że siada zawsze naprzeciw waszéj loży i nieraz pochwyciłem jego spojrzenie utkwione w tobie. Przedwczoraj nawet, na