Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

była jesień, gdyż wśród zielonych liści niemało widniało czerwonych i żółtych.
— Drzewa tu nigdy nie bywają pozbawione liści, gdy spadnie liść dojrzały, zastępuje go świeży; patrzcie, że tu drzewa mają na sobie równocześnie kwiaty i owoce.
Ten archipelag otrzymał nazwę Archipelagu XX wieku.
Teraz Kalisto, sterowany ku północy, rozwijał w pełni szybkość swego lotu; płynął ciągle po nad oceanem, nie dając innego prócz wód morskich widoku; dopiero pod 87 stopniem zobaczyli podróżni lekkie na znacznej przestrzeni lody, były one jednak bardzo słabe, co zresztą łatwo dawało się tłomaczyć tem, że zewnętrzny termometr Fahrenheita znaczył 21 stopień zimna, co zgoła nie wystarczało do zamrożenia słonej wody morskiej. Przybyli wreszcie do drugiego archipelagu, szerokiego na kilka set mil, w którym największe wyspy pokryte były błyszczącą skorupą lodową; duże lodowce odrywały się od brzegów ziemi i odpływały daleko na pełne morze.
Upatrzywszy sobie niewielką wyspę, gdzie lód był dość cienki, spuścili statek i wysiedli na ląd po kilku dniach nieustającej podróży. Powietrze było tak spokojne, że kawałek papieru, rzucony z wysokości sześciu stóp, spadł powoli i prosto niby drut ołowiany. Słońce przedzielone było na połowę przez linią horyzontu i zdawało się obracać w koło, ukazując tylko wierzchnią połowę.
Z tych oznak podróżni zrozumieli, że znajdują się na samym biegunie.
— A teraz — rzekł Cortlandt — potrzeba nam zro-