Przejdź do zawartości

Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
lykon.

Na Bogów! Nie. Rzecz dziwna, nie czuję najmniejszego wyrzutu sumienia. Tem ci gorzej Lysistrato! Sama tego chciałaś, chociaż mnie tu nie posłałaś. (Głupkowato się śmieje).

praxagora.

Nie ona cię posłała?

lykon.

Nie! Agatos i błogosławię go za tę boską radę.

praxagora.

Agatos poradził wam przyjść do Orsylochosa?

stylbonidos.

Dzielni mężowie! (Chwila milczenia).

praxagora (raptem parska śmiechem).

Ah! Ah! Ah!

klystenes.

Co za wesołość... tak raptem.

praxagora.

Przyszła mi myśl!

filina.

Powiedz, droga, żebyśmy się także uśmiały... jeżeli wesoła.

praxagora.

Nie dla wszystkich. (Śmieje się) Ah! Ah!

kynna.

Mów.