Przejdź do zawartości

Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
praxagora.

Małżonkowie! Cobyście powiedzieli, gdyby, kiedy wy tu jesteście, Agatos zalecał się do jednej z waszych żon?

teoras.

Oh! Nieprawda Dorcyl.

dorcyl.

Za pozwoleniem... cóż znowu... ma się rozumieć.

sosias.

Nieprawdopodobne.

sakas (złośliwie się uśmiecha).

Ale możliwe.

kynesias.

Na Hermesika! Sakas ma słuszność, wszystko na świecie możliwe. Prawda, czego mógł chcieć Agatos o tej godzinie, tam przy naszych domach. Ale która?

lykon (spokojnie).

Cóż znowu, przechodził.

kynesias.

Ależ pozwól... im więcej rozmyślam, tem więcej przypuszczam, że chciał się nas pozbyć. Trzebaby pójść się przekonać.

lykon.

Jesteś niemożliwy. Dajże pokój.

kynesias.

Praxagoro... otworzyłaś mi oczy, dziękuję ci. Żal mi odchodzić, ale spieszę. (Odchodzi).