Strona:PL Artur Oppman - Cztery komedyjki.djvu/09

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Jaś.
Jutro rano, skoro słońce na pogodnem błyśnie niebie, pobiegniemy na jagody dla was, drodzy, i dla siebie. Toć to jadło wyśmienite! i posili nas niezgorzej.
Małgosia.
Jaki dobry Bóg Wszechmocny, że owoce w lesie mnoży.
Drwal.
Dobrze, dzieci! ale teraz czas do spania już się zbliża.
Żona drwala.
Zmówcie pacierz i na piersiach zróbcie znak świętego krzyża.
Drwal.
Pocałujcie na dobranoc i tatusia i mateczkę (dzieci całują rodziców).
Żona drwala.
Niech Pan Jezus miłosierny ma w opiece tę chateczkę!

AKT II-gi.

IZBA W CHACIE DRWALA.

Drwal i żona jego śpią, Małgosia również; Jaś siedzi na posłaniu. Księżyc świeci w okno.


Jaś (cicho).
Siostro! obudź! obudź się!
Małgosia (nawpół we śnie).
Ach! jakże mi jeść się chce!
Jaś.
Wstań, pójdziemy na maliny.