Ta strona została przepisana.
— Cobyk zaś nie wiedzioł — pado wilcek.
— Amo to i sjidz go!
Poseł wilcek ku Józkowy Gąsienicowy chałupie i chodzi, wartko zacuł kabana[1], ale ba kie chliw zawarty. Probuje ściany: gdzie zaś! bole po pół łokcia grube, tak dobrze nie bardzo, jon drzyć pazdurami pod przycieś, jak gorol za świstakami.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/60/PL_Antoni_Piotrowski_-_Od_Ba%C5%82tyku_do_Karpat_%28page_47_crop%29.jpg/300px-PL_Antoni_Piotrowski_-_Od_Ba%C5%82tyku_do_Karpat_%28page_47_crop%29.jpg)
Włazi do chliwa wieprzek lezy se we słómie, brzusysko ozwalił mrugo ino ocami i krząka. Jak uźroł wilka pyto:
— Cegos tamoj? —
— Wieprzusiu, wieprzusiu, jus na cie przysła ostatnio godzina bo ciek sjem.
- ↑
Kaban (stpol.) — świnia, wieprz