Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA II
Ciż sami. Antoni Malczewski


MALCZEWSKI

Witaj, Hryciu! Zawsze na basztanie.
Zatęskniłem się do was w krzemienieckich szkołach —
Za wszystkie wasze dumki o siwych sokołach —
Za pieśni o Tatarach, kozakach, dziewczynach —
Za powieści o widmach, stepach i ruinach.
Teraz jużem ukończył wszystkie wyższe klasy —
Nadeszły dla mnie wolne odpoczynku czasy —
To mi znów coś powiecie. Jak się wam powodzi?


HRYĆ

Sława Bohu! Toż batko pana, mój dobrodziej,
Pamięta o mnie zawsze. At, panycz swobodny
Już od szkół. A mołojec z was to dziś dorodny!
Teraz no konika — ino-by szabelki
I iść, gdzie wojnę toczy Napoleon wielki.
Bo to, mówią, ten cesarz, jak gdzie mieczem skinie,
Zwycięża! My czekamy go na Ukrainie,
Bo i tu pewnie przyjdzie — a wygna Moskala.


MALCZEWSKI

Widzę, że się wam serce do wojny zapala.


HRYĆ

Za stary ja, paniczu, na te krwawe bitwy,
Ale wiem coś o sprawach i Polszczy, i Litwy.