Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czem ozwę się i któż mu o tem powie?
Ach zamrą usta me, zamilkną
na tem słowie —
Mój kraj ojczysty…




GŁOS OJCZYSTYCH ŁANÓW.


Pod gajem ciemnych kęp, nad brzegiem sennej rzeki
W zadumie szedłem sam, wśród ciszy w kraj daleki,
A smutne myśli me, przy drzew ojczystych szmerze,
Co znały młodość mą, — szeptały wciąż pacierze…

Gałązki, senny liść kąpiące w wód przeźroczu,
W ten szarosiny zmierzch ginęły zwolna z oczu,
Omdlały spokój legł w ojczystych pól zagony,
Zmorzone myśli mgła spowiła w swe welony…

Szmer kroków głuchł na mchach, a wzrok mój skołatany
W łan patrzył: cichy wiatr wśród traw zawodził tany,
I czułem w ciszy tej, jak wiew mi pieści włos,
Gdy wtem doleciał mię z ojczystych łanów głos:

»O synu, synu nasz! w wigilię ciężkiej trwogi
Przyjdź ku nam, przybądź, śpiesz, byś spoczął, synu drogi,
Zmęczone czoło swe w nasz uścisk złożyć bratni
Raz jeszcze, dziecię, przyjdź, ach przybądź raz ostatni.