Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Znów zadzwoni myśl kuligiem,
Jak leciała kie(j)ś.
Znowu siwki pomkną migiem
Przez te pola popod śniegiem.
Przez tę moją wieś.
Kołyskę,
Przez tę moją wieś!



NIE DOŚPIEWAŁEM.

Nie dośpiewałem jeszcze do tej nuty,
Co pierś obrała za macierzy brzemię
I czeka wschodu i zielonej ruty,
Jak ziarno, w twardą posypane ziemię,
Nim strzeli runią życia...
Czy ożyje?
Nie wiem. Zgadywać nie śmiem...

...Serce bije!
Lecz wiem, że jeśli wzejdzie tak poczęta,
Jak ta, co sercem kolebie, słoneczna,
To będzie taka archanielska święta,
Taka w niej będzie moc i jasność wieczna,
Że już nie łzami w źrenicach rozbłyśnie,
Ale, objąwszy dusze w krąg, zawiśnie...

I będzie trwała, by słońca w błękicie,
Brzmiąca, jak wszystkich lat, ludów pacierze,
I będzie miała prawd niezłomnych życie,