Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cóż, ni włości, ni kapeli,
Siwe... były kie(j)ś,
Nawet śnieżek nie uścieli,
Świętej ziemi nie pobieli,
Szare miasto, wieś
I dola,
Szare miasto, wieś.

Jedno tylko pozostało
Za bogaty plon:
To, co w dworkach rozbrzmiewało,
Co po chatach »wej« hukało,
Skoczna śpiewka, ton.

To w zapustnym, jak dziś czasie,
Złożę u stóp wam,
Pójdą drzazgi w obertasie,
Po krakowskim brzęknę pasie
I hołubca dam
Z mazurska
I hołupca dam!

I choćby pierś trzasnąć miała,
Śpiewać będę rad,
Bo się wspomni ściana biała,
Co te echa odbijała,
Dworek, ojciec, dziad
I szczęście...
Dworek, ojciec, dziad...