Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/366

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    — „Sam jeden?...“
    — „Jeden!“
    — „A kędy ojciec? bracia?...“
    — „Zginęli!
    A Prorok śmierci ich błogosławił,
    I aniołowie dusze ich wzięli!...“
    — „A tyś ich pomścił?...“
    — „Jam się nie bawił,
    Jam miecz w złowrogiéj rzucił krainie,
    A biegłem strzałą doba za dobą,
    By twoje oczy ucieszyć sobą
    I łzę osuszyć co gorzko płynie!...“
    — „Milcz! milcz! nie bluźnij giaurze zdradliwy,
    Kiedyś nie umiał umrzeć dla sławy,
    Kiedyś z śród boju uciekł nikczemnie,
    To żyj samotny, — zdala odemnie!
    Ja nie podzielę z tobą méj strawy,
    Ni hańby twojéj na mój włos siwy
    Nie wezmę, zdrajco! i wstydem twoim
    Nie zadam sromu starym dniom moim!...
    Ty, coś tak podły popełnił czyn,
    Tyś tchórz, nikczemnik, a nie mój syn!“

    Umilkły straszne przekleństwa dźwięki
    I wszystko w koło zaległo snem —
    Tylko zaklęcia, prośby i jęki