Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Alboż ich widok w sercu nie budzi
Wspomnienia dawnych olbrzymów ludzi,
Co szafowali zdrojem krwi wrzącym,
Aż w końcu przemógł krzyż nad miesiącem?

Proch że Numancyi wichry rozwiały?
Czyż tu nie istniał Sagunt wspaniały?
Pamięć tych czasów wiekiż nam wydrą,
Gdy Kantabr z rzymską walczył tu hydrą?
Czyż tu do pieśni wątku nie staje,
By sławić Cydy, uczcić Pelaje?

Nie godneż dźwięków twej liry złotéj,
Wiara praojców, ich wielkie cnoty?
Niezwyciężona ich woli siła,
Miłość, co serca żarem paliła,
Mądrość, co ryła bruzdy na czole:
Nie godneż pieśni ojców niedole?

Śpiewaj!... Ach, śpiewak pieszczon od braci,
Błogosławieństwem niebo mu płaci;
Gdy wątek pieśni z serca wymota,
Pod jej zaklęciem pierzcha tęsknota:
Nie płacz a śpiewaj, pieśń w twojej duszy,
Zbudzi wesele, smutek zagłuszy.