Strona:PL Andrzeja Zbylitowskiego Epitalamium na wesele Zygmunta III.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I piękne Muze z wyprawnemi głosy
I Orpheus z lirą i Demodok dawny        325
I z lutnią swoją Amphion przesławny,
Co skały twarde poruszał swym graniem,
Arion z arfą niechaj wnidzie za niem,
Którego Delphin niósł przez morskie wody
Na grzbiecie swoim bez wszelakiej szkody,        330
Za nimi wszyscy wdzięczni muzykowie
I co przedniejszy sławni poetowie,
Którzy umieją swym wierszem przywodzić
Ludziom dobrą myśl i pieśnią dogodzić.
Niech przydzie Zapho lesbijska z wdzięcznemi       335
I Anakreon rytmy wesołemi
I nasz słowieński pisorym uczony,
Co na aońskiej skale posadzony
Czerpa dziś słodkie kastalijskie zdroje,
Śpiewając sprawy, sławna Polsko, twoje,        340
Niechaj uczyni królowi swojemu
Pieśń jaką wdzięczną, a on zato jemu
Każe postawić kolos w Czarnolesie,
Tam gdzie się schował, że wiecznie poniesie
Świat jego sławę, póki lata wrotne        345
Trwać będą i dzień i słońce obrotne.
Niech Cytherea, Hymen, wnidzie z tobą,
Wziąwszy małego Kupidina z sobą,
A tam, co umie, niechaj pokazuje,
Niech się tam wdzięczny syn jej popisuje,        350
I tak szczęśliwie spuszcza strzały swoje,
Żeby ugodził zaraz serca dwoje
Na spólną miłość, która niech statecznie
W jednakiej zgodzie długi czas trwa wiecznie
I w takiej wierze, w takiej życzliwości,        355
W jakowej niegdy żyła uprzejmości