Strona:PL Anakreon.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Potem świecił na mej skroni
Wieniec z kwiatów miłej woni. —

Niema co się troszczyć wiele:
Kto wie co nam jutro ściele!


VI. RÓŻNE.

48. DO JASKÓŁKI.[1]

Za twój świergot co ja tobie,
Jaskółeczko, złego zrobię?
Czy, choć sprawa to obrzydła —
Mam ci chyże złamać skrzydła?
Albo może wolisz ty
Bym, jak ongi Terej ów.
Język z gardła wydarł ci;
Że ty śród mych lubych snów
Ranną skargą śmiesz co chwila
Obraz płoszyć mi Batylla?



49. DO MŁODEJ DZIEWCZYNY.

Choć włos mój biały, dziewico,
Ty nie uciekaj ode mnie.
Choć młodość krasi twe lico,
Niech ja nie wzdycham daremnie,

  1. Terej; — ten sam o którym była mowa pod n. 15: — przymówka do wyrwanego przezeń języka Filomeli.
    Batyllos, ulubieniec Anakreona. Sam gniew na jaskółkę, iż mu nad ranem ćwierkaniem swem przeszkadza marzyć o ukochanym, świadczy o sile ukochania.