Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Brytan-Bryś.

Taką więc rzeczą niech się co chce dzieje,
Mądry, kto cierpi, kto działa szaleje.

Koń.

Mądry, kto czeka, aby działać w porze;
Tej pory poznać szalony nie może;
A mam ci wyznać szczerzc i otwarcie,
Tyś dał Osłowi najdzielniejsze wsparcie.

Brytan-Bryś.

Ja?

Koń.

Tak jest. — Zamiast błędy i przymioty,
Z których natura splata swe istoty,
Kierować, stawiać na przeciwko siebie,
Aby się strzegły, zwalczały w potrzebie,
Jak dwie trucizny, co niszczą jad jadem,
Chciałeś wraz wszystko jednym popchnąć śladem.
Wpadłszy porywczo, nie przejrzałeś pola,
Gdzie rozuzdana harcowała wola;
Zaczepnym czynem i ostrym wyrazem
I obnażałeś i chłostałeś razem;
Zdawało ci się, że wszyscy są ślepi,
Że dość oświecić, by działali lepiej,
Cisnąłeś światło, aleś w oczy cisnął,
I ogień sparzył nim jeszcze zabłysnął.
Dumny go odparł — zamilczał mniej hardy,
Lecz każdy chwycił pocisk twojej wzgardy,
Schował go w sercu, schował w swej parmięci
I stał się wrogiem każdej twojej chęci.
Gdy się zaś chwila wyborów zbliżyła,
Jakaż myśl skryta głównych stronnictw była?