Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Osioł.

Abym widział co robicie,
Jakie teraz wasze życie,
Abym stał się wam pomocą,
Jeśli na to zasłużycie.

Muł.

Ty pomocą! Daj go katu!

Osioł.

Chcę przystąpić do traktatu,
Który jak się dowiedziałem
Od przelatującej sroki,
Zwierzęta z godnym zapałem
Między sobą zawrzeć miały.
Traktat! fiu! pomysł głęboki!
Umiem go na pamięć cały:
Równość, wolność, wieczna zgoda,
Bezpieczeństwo osobiste,
Zaręczone solidarnie.
Wszystko pięknie, tylko szkoda,
Że to wszystko zginie marnie,
Bo są formy wiekuiste
Raz na zawsze ukształcone,
Co aczkolwiek gniotą duszą,
Te na wszystko kłaść się muszą,
Jak się niegdyś na me barki
Kładły kulbaczne poczwarki.
I któż, powiedz, kto bez osła
Mógł być mistrzem formy starej!
Kto się jął jego rzemiosła?
Kto tysiączne karku zgięcia
Mógł urządzić podług miary?