Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Baron.

Ja nie mniej.

Mario.

Szkoda,
Kupców ma dość...

Baron.

Winszuję.

Mario.

Stanowczo więc zgoda?..

Baron.

Zerwana.

Mario.

I kawaler Maltański był u mnie.

Baron.

Dobrze, dobrze.

Mario (śmiejąc się.)

Nareszcie przemówił rozumnie.
Powiada że dług kiedyś co do grosza spłaci,
Ale pierwej na czele swych zakonnych braci,
Chce Stambuł atakować... i prosi na drogę.

Baron.

No, potem o tem, adieu! (Odchodzi trochę w głąb sceny.)

Mario (wkrótce wracając.)

Może służyć mogę.

(Podając dziennik)

Kuryerek dość ciekawy, wyraźnie powiada,
Że finanse poprawić, najprościejsza rada:
Nic nie płacić, a cudze brać, brać co się zdarzy,