Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I żem już Baronowi mówił bez ogródki,
Jakie niebezpieczeństwo, jakie złe ztąd skutki.

Pamela.

Będziem więc działać wspólnie.

Barbi.

Tak, wspólnie w tym względzie,
Tu nie zdradą przyjaźni, lecz usługą będzie.

Pamela (po krótk. milcz.)

Poznajże więc mej duszy i stronę tajemną.

(z westchnieniem)

Pomimo że postąpił tak okrutnie ze mną,
Że nie może swej zdrady uniewinnić niczem,
Że chce splamić mój honor przed świata obliczem,
Honor, który ja zawsze nad me życie cenię,
Panie Barbi... ja kocham, kocham go szalenie.

Barbi.

Sekatura!

Pamela.

Pojmiesz więc, co za świat boleści,
Na całą moją przyszłość jego zamiar mieści...

(Nagle.)

I kiedyż Pan Kapitan córeczkę przystawi?

Barbi.

Monti tu nie przyjedzie i ślub się odprawi...

Pamela (z uniesieniem.)

Ślub!.. ślub się nie odprawi...

Barbi (cofając się.)

Nie odprawi, pewnie.
Ale za co Pani na mnie spoglądasz tak gniewnie?!