Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pamela.

Gdzież Monti? — tam pojadę... uprzedzę Barona,
Wszystkich rozpędzę... ja... ja jego przyszła żona...
Albo kogoś wyprawię co temu zaradzi.

Barbi.

Więcej nic nie chcę wiedzieć — niech go Bóg prowadzi.
Ja temu co przyrzekłem, wiernym pozostanę,
Lecz muszę złożyć ciężar, zlecenie mi dane,
A Pani zaś słuchając, chciej mieć wzgląd łaskawy,
Że ja jak Piłat w Credo, wlazłem do tej sprawy.

Pamela.

Cóż chce mój narzeczony, wiedzieć mi przyjemnie.

Barbi.

Idź do Pani Pameli — rzekł — oświadcz odemnie...

Pamela.

Nie mógłże sam oświadczyć?

Barbi.

Mógł... mógł bez wątpienia,
Na honor wielka prawda.

Pamela.

Mów, słucham zlecenia
Cóż?.. No!..

Barbi (coraz nieśmielej.)

Oświadcza... najprzód... najprzód swe ukłony...

Pamela.

Potem?

Barbi.

Najniższe...