Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Negri.

Temu co pod wiatr patrzy. Lecz naprzód się toczy,
Naprzód i naprzód wszystko wszystko woła zgodnie.

Baron.

A jak przepaść przedemną?

Negri.

Wpadniesz niezawodnie.
Lecz po twym karku drugi gdzieś na przodzie stanie.

Baron.

Padam do nóg!

Negri.

Czytujesz Eola?

Baron.

Nie Panie.

Negri (dostając z kieszeni.)

Mam tu...

Baron.

Dla mnie wystarcza kurjerek giełdowy
I Gazeta wieczorna.

Negri (ze wzgardą.)

Rozumu okowy!
Mam tu numer wczorajszy. Właśnie tam te myśli
Bezimienny poeta pięknym wierszem kreśli.

Baron.

Ach dajże mi Pan pokój z wszystkiemi wierszami,
Z nich wszelkie na świat klęski padają krociami.
Nie jeden i pisałby i żył bez nagany,
Gdyby nie ten płód piekła, ten rym opętany.
Bo nieraz, że gdzieś w końcu stoi słowo ziarno,
On chciał napisać biało a napisał czarno.