Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Baron.

Tak?

Negri.

Jestem kochany.

Baron.

Tak?

Negri.

Ojciec kazał czekać lepszej losu zmiany.
Ta nadeszła: odbieram po matce majątek,
I własną pracą dobry zrobiłem początek,
Zbieram już plon obfity z obszernego pola.
Jestem współpracownikiem Eola.

Baron.

Eola?

Negri.

Skromny tytuł dziennika.

Baron.

No, skromny być może,
Lecz cichy, nie koniecznie.

Negri.

Nierówne przestworze
Bóg wichrów tchu potęgą w płaszczyznę przemienia,
Na wsze strony roznosi rodzajne nasienia.

Baron (kończąc sens.)

I piasek.

Negri.

Tak, lecz piasek...

Baron (jak wyżej.)

Zasypie oczy.