Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom X.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Negri.

Złoto Panie, złoto.
Wszystkie papierki djabła warte, z błota, błoto.

(Baron i Barbi jak na sprężynach obracają się i znajdują się twarz w twarz.)
Baron.

Protestuję solennie! — Kredyt silnie stoi.

Negri.

Niech zdrów stoi.

Baron.

Papierki! Któż się niepokoi?
Jak? gdzie? coś słyszał, powiedz.

Negri.

Ach, bądź Pan bez troski.
To był żart a nie żadne finansowe wnioski.
Ja ważniejszy interes mam jeszcze do Pana.
Gdzie teraz Monti?

Baron.

Monti?

Negri.

Przyjaźń wasza znana,
Cóż dziwi że się pytam?

Baron.

Nie dziwi zupełnie.
Gdzie mój przyjaciel, niewiem, lecz chętnie wypełnię
Każdy jego interes.

Negri.

Ten, w żadnym sposobie.
Ale z moich zamiarów sekretu nie robię.
Kocham córkę Montego.