Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Laura.

Mów Pan jaśniéj.

Karol.

Nie mogę.

Melchior.

Panie Karolu, gdzie są te kobiety?

Karol.

Nie wiem.

Anastazius.

Tam są w tym pokoju.

Melchior (idąc ku drzwiom).

Jestem bardzo ciekawy.

Karol (zatrzymując odedrzwi).

Przepraszam, to być nie może.

Melchior.

A ja przepraszam, to być musi.

Karol (zamyka na klucz i klucz chowa).

Proszę Pana pułkownika szanować pomieszkanie dam.

Melchior.

A do kroć sto tysięcy djabłów!... Mój paniczu!...

Laura.

Kochany wuju, Pan Karol może ma powody...

Melchior.

Ja drwię z wszystkich powodów, jakie Pan Karol mieć może. Ustąp się Pan... bo...

Karol.

Nie ustąpię.