Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
P. Jowialski.

Trzy.

Ludmir.

Zginę z radości.

P. Jowialski (odprowadzając na stronę i pokazując żonę).

Za jednę będzie się trochę gniewać.

Ludmir.

Oho!

P. Jowialski.

Ale to półżartem. Nie uwierzysz co to za nieoszacowana białogłowa! Co to za dowcip!

Ludmir.

Sam to uważałem.

P. Jowialski.

Poznać pana po cholewach; tak i rozumnego.

Ludmir.

W samej rzeczy.

P. Jowialski.

Jak tak długo z nią będziesz jak ja, to jeszcze lepiej ją poznasz.

Ludmir.

Jakże to długo?

P. Jowialski.

Pięćdziesiąt jeden lat.

Ludmir.

Tylko!

P. Jowialski.

Ale wracając do bajki — słuchajcie:

Z pięknej róży motyl płowy,
Wychyliwszy trochę głowy,
Zwołał braci rój niestały. —
Nuż prawić morały,