Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zawsze w sobie zamknięty, milczący, ponury,
Nie otwiera swej duszy ponętom natury;
Nawet często się zdarza, często się odkrywa,
Że z wielkiego sensata wielki głupiec bywa.

Zofia.

Gdzie my go teraz znajdziem? wyjechał z Warszawy.

Kasztelan.

Po co, na co, dlaczego włazić w cudze sprawy?
Chcieć przez okno wyrzucić...i ta zakonnica... (śmieje się)
Ale... ale zuch chłopak, obciesał szlachcica!





SCENA III.
Ciż i Jakub.
Jakub.
(kiwa palcem na Kasztelana).

Proszę Pana na sekret...

Kasztelan.

Mój stary Jakubie,
Całe życie sekreta: sekretów nie lubię,
I proszę cię w sekrecie, niech sekret ustanie.

Jakub.

Jak Boga kocham, sekret, wielki sekret, Panie!
Gdzieś tam w lesie jakichsić chłopi połapali.

Kasztelan.

Do wójta!...

Jakub.

Ale proszę, niech Pan słucha dalej;
Boto leśniczy, Panie, co karczmarzem razem,
Jeno dzień do wsi przypadł i śpiesznym rozkazem

(śmieje się)

Wszystkich w las pędzi, ale... gdy biega i śpieszy,
Pada, nogę wykręca...