Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bawiłbym rodzinę wielkiego niepokoju; czy nie mógłbyś mi więc wynająć konia?
Oberżysta pod Paryżem ma zawsze w swej stajni choć jednego konia, oberżysta w Chapelle posiadał aż dwa, to też osiodłał obydwa, oddając jednego przybyłemu, zaś na drugiego sadzając swego syna, z poleceniem, aby odprowadził z powrotem obydwa konie.
Andrzej zapłacił za to oberżyście dwadzieścia franków, a, czyniąc to, upuścił na podłogę, niby wypadkowo, bilet wizytowy, należący do jednego ze swych przyjaciół.
Oberżysta po odjeździe Andrzeja, gdy podniósł z ziemi bilet, był już najpewniejszy, iż konia wynajął hrabiemu de Mauleon, zamieszkałemu przy ulicy Ś-go Dominika, Nr. 25.
Siwek, którego Andrzej dosiadł, nie był nazbyt rączy, to też po upływie trzech godzin dopiero Andrzej dotarł do Compiegne.
Andrzej zsiadł z konia i odprawił chłopca, dając ma jako napiwek tyle drobnych, ile tylko ich miał przy sobie, a następnie udał się do hotelu „Pod dzwonnicą“, w którym był już parokrotnie, w czasie swych wesołych, zamiejskich wycieczek.
Drzwi otworzył służący hotelowy.
— Mój przyjacielu — rzekł Andrzej — byłem w St.-Jean-au-Bois na spacerze, na którym było nazbyt może wesoło. Widać zdrzemnąłem się trochę, a teraz o powrocie do Paryża niema co i myśleć. Otwórz mi więc jaki mały, ładny pokoik, wychodzący na dziedziniec, ażebym nie słyszał ulicznych hałasów i przynieś mi do numeru kurczę na zimno wraz z butelką Chablis.
Służący znał już Andrzeja z jego poprzednich wizyt, nie mógł więc mieć żadnych podejrzeń, zresztą mowa Andrzeja znamionowała najzupełniejszą pewność siebie, cygaro zapalone w ustach, ręce w kieszeni, wytworne suknie, bródka pięknie ostrzyżona i starannie utrzymana, obuwie bez zarzutu... wszystko to wskazywało na młodzika, który po hulance spóźnił się z powrotem do domu.