Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Słuchaj — mówił ksiądz, wyciągając rękę nad konającym, jakby chciał swą wiarę przelać w niego — patrz, co zrobił dla ciebie ten Bóg, którego ty, w tej ostatniej już chwili, jeszcze uznać nie chcesz. Dał ci zdrowie, siłę, środki do pracy, przyjaciół nawet, a więc warunki, które każdemu innemu człowiekowi zapewniłyby życie pełne szczęścia i spokoju; no, a ty jak z tych darów boskich skorzystałeś?!... Oddałeś się próżniactwu i pijaństwu, zaniedbywałeś dom i pracę, po pijanemu wreszcie zdradziłeś najlepszego przyjaciela.
— Podły!... wołać zaczął umierający — ja nie potrzebuję kapłana, lecz doktora, być może, że nie jestem raniony śmiertelnie, być może, iż żyćbym mógł jeszcze, lecz potrzebuję ratunku!
— Jesteś raniony do tego stopnia śmiertelnie, że gdyby nie te dwie krople lekarstwa jakie ci dałem, jużbyś nie żył.
— Ach, jakiż z ciebie kapłan! Zamiast pocieszać, w otchłań rozpaczy wtrącasz konających.
— Słuchaj — mówił ksiądz nieprzerwanie — gdyś zdradził przyjaciela, Bóg jeszcze czekał, jeszcze okazał ci miłosierdzie, nie karał, lecz cię ostrzegł. Zbiedniałeś, lecz przeze mnie Bóg zesłał wybawienie, los, dla takiego, jak ty — wprost świetny. Fortuna, która tak nieoczekiwanie na ciebie spadła, nie wydała ci się jednak dość wielką; gdy ją miałeś już w ręku, zapragnęłeś ją podwoić. I jakim sposobem? Przez morderstwo! I dopiero wtedy spadła na ciebie kara; straciłeś odrazu: majątek, żonę i wolność.
— Bóg jednak, w swej dobroci nieograniczonej, raz jeszcze okazał ci swe miłosierdzie: drzwi więzienia twego otworzyły się dla ciebie w cudowny zaiste sposób; mogłeś znów zacząć żyć pomiędzy ludźmi, ty, coś był skazany na wieczne przebywanie ze zbrodniarzami. I jak ze szczęścia skorzystałeś? Po raz trzeci poważyłeś się wyzywać Boga, poszedłeś kraść, a nawet, w razie potrzeby, zabić. Przecież nie tak dawno mnie, który czyniłem ci tylko dobrze, uderzyłeś nożem w piersi!... Bóg dopiero wtedy odwrócił się od ciebie ostatecznie, pozostawiając cię swemu losowi.