Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czonego, krwią zbroczonego, byłbym może tylko dotknięty wiecznem kalectwem.
— Trzeba więc zaniechać tego zamiaru i czekać sposobności, gdy mnie Gryfus zaczepi.
— Zaczynam tracić cierpliwość od czasu jak utraciłem moją Różę, a nadewszystko po stracie moich tulpanów. Nie masz wątpliwości, że Gryfus dziś lub jutro dotknie do żywego moją miłość własną, znieważy mnie, lub córkę, albo wreszcie posunie się do czynnych obelg. Czuję w sobie, od czasu zamknięcia w więzieniu, niezwykłą siłę, staję się zawziętym, drażliwym.
Dręczy mnie żądza osobistej walki, pragnę się bić, mordować. Poskoczę więc do starego złoczyńcy i uduszę go.
Po tych słowach Korneljusz zamilkł na chwilę, usta jego były ściśnięte, oko błędne.
Walka toczyła się w jego umyśle, napełnionym myślą, którą sobie ułożył.
— Skoro go uduszę, pochwycę klucz, potem zbiegnę ze schodów i pospieszę do Róży, wtedy opowiem jej w skróceniu o wszystkiem co zaszło i wyskoczymy oboje oknem do rzeki, umiem przecież dobrze pływać i uniosę ją z łatwością. Lecz co mówię; wszakże Gryfus jest jej ojcem i pomimo, że mnie bardzo kocha, nigdy nie chciałaby uciec z mordercą swego ojca, jakkolwiek obchodził się z nią najgorzej.
— Czyż zdołam przekonać ją, ukoić łzy, być może rozpacz; ,to zajmie wiele czasu i wtem może nadejść który z dozorców: ten, zastając zaduszonego Gryfusa, domyśli się wszystkiego i pospieszy w moje ślady. Wtedy bezwątpienia poprowadzą mnie na rusztowanie i miecz katowski nie pozornie opuści się na moją szyję. Precz ode mnie te myśli! Lecz jakże się ich pozbyć? Czyż ujrzę kiedy moją Różę.
Te myśli zajmowały Korneljusza w trzy dni po scenie zaszłej między nim a Gryfusem, gdy ten zaszedł go niespodzianie z córką i w tej chwili, gdy na początku tego rozdziału widzieliśmy więźnia opartego na oknie.
W tejże chwili wszedł Gryfus.
W ręku miał gruby kij, oczy jego iskrzyły się, złowrogi uśmiech krasił usta jego i w całej powierzchowności przebijały się złe zamiary.
Korneljusz, uznając potrzebę zachowania cierpliwości,