Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

istot. I w tych chwilach powątpiewał. Nieszczęścia nie pobudzają do łatwowierności.
Van Baerle chciał pisać do Róży. Lecz gdzież ona?
Powziął również myśl napisać do Hagi, dla uprzedzenia doniesienia Gryfusa, które miało sprowadzić nowe burze nad jego głową.
Lecz czem i na czem napisze? Gryfus zabrał mu papier i ołówek.
A przytem chociażby je miał, dozorca bezwątpienia nie doręczy pisma jego podług adresu.
Wtedy Korucljusz zastanawiał się nad podstępami, tworzącemi się w umyśle więźniów.
Pomyślał o ucieczce, o której poprzednio nie przyszło mu do głowy, gdy mógł widywać Różę codziennie. Lecz im bardziej zastanawiał się nad środkami wykonania tego, pomysłu, tem trudniejszem wydawało mu się przywieść go do skutku.
Należał on do tych wybranych mężów, którzy pogardzają pospolitymi środkami, i którzy opuszczają pomyślną drogę życia dlatego, iż nie postępują zwykłym torem, tą obszerną drogą ludzi mierności, która ich wiedzie do wszystkiego.
— Jakim sposobem mógłbym uciec z Löwenstein, skąd niegdyś uciekł Grotius?
Czyż od tego wypadku nie przedsięwzięto wszelkich środków ostrożności?
— Okna są strzeżone, drzwi opatrzone mocnymi ryglami i zamkami.
Sraże czuwają baczniej.
— Oprócz okien okratowanych, podwójnych drzwi, czuwającej straży, mam nieodstępnego argusa tem niebezpieczniejszego, iż mnie nienawidzi.
— Nakoniec jedna okoliczność niweczy wszystko. Jest to nieobecność Róży.
— Gdybym dziesięć lat poświęcił ostrzeniu piłki do przepiłowania kraty lub splatał powrozy dla spuszczenia się oknem, albo lepił skrzydła jak Dedal... pewny jestem, że wszystkie te usiłowania byłyby daremnemi.
— Piłka się stępi, powróz się zerwie, skrzydła się rozlecą. Nie zabiłbym się na miejscu może i znalezionoby, mnie może z roztrzaskaną głową, złamaną nogą, pokale-