Wyobraźmy sobie ubogiego robotnika, który liczy zarobek od soboty do soboty, który nie jest zabezpieczony na wypadek choroby, kalectwa, starości, dla którego dotąd w tym kraju nic nie zrobiono; wyobraźmy sobie tego człowieka wiecznie łaknącego, wiecznie niepewnego w swem położeniu i wiecznie pragnącego polepszenia i zabezpieczenia bytu. Zjawiają się naraz ludzie, którzy głoszą o gotowości walczenia dla jego dobra, czyż może on nimi pogardzać, czyż może on im nie współczuć.
Z liczby robotników zaledwie niektórzy przystąpili do partyi »Proletaryatu«, większość ogromna pozostała na boku, ale wątpić niepodobna, że wszyscy, którzy usłyszeli o takich ludziach, zachowywali się ze współczuciem, nie przyłączając się do działalności. Dla tego współczucia tak wiele jest miejsca.
Przed nami tutaj w charakterze świadka stanęła ciekawa osobistość, zarządzający fabryką Borsta, świadek Bomme, przedsiębiorca robotników, przyjmował on ich do fabryki i oddalał wedle potrzeby. Poprzestałem na postawieniu mu kilku tylko pytań, świadek z naiwnością i pewnością siebie podniósł zasłonę i odsłonił nader smutny i bolesny obraz. Przyznawszy, że Tomaszewski był zdolnym tkaczem, oraz że miał żonę i dwoje, a później troje dzieci, opowiedział on bez jakiegokolwiek skrupułu:
1) że praca dla wszystkich, a więc i dla Tomaszewskiego, ciągnęła się od 6-ej zrana do 8-ej wieczorem, zimą i latem, z przerwą godzinną na obiad, czyli że trwała trzynaście godzin.
2) że warsztat, na którym pracował Tomaszewski, stał w kącie bez oświetlenia, co mogło grozić zepsuciem wzroku.
3) że dla lepszego biegu roboty zabraniano robotnikom prowadzenia jakichkolwiek pomiędzy sobą rozmów.
4) że Tomaszewski odrabiał robotę na tak zwanem czarnem tle, co tembardziej było niebezpieczne dla oczu.
Wedle zeznania tegoż świadka za taką pracę Tomaszewski zarabiał zaledwie 3½ do 4½ rubli tygodniowo, czy to
Strona:PL Adolf Suligowski - Z Ciężkich Lat.djvu/201
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.