Strona:PL Adolf Suligowski - Z Ciężkich Lat.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się nic trwałego. Gdy chodzi o skazanie, potrzeba faktów, potrzeba udowodnionych czynów, a tych niema.
Nikt nie może być zasądzonym za słowo członek proletaryatu, lecz za działalność w charakterze członka. Tak postawiło tę kwestyę samo oskarżenie. Oskarżając każdego z podsądnych o uczestnictwo w partyi, oskarżenie zaraz w tem samem miejscu wyliczyło czyny, stwierdzające udział, dowodziło tych czynów. Toż samo uczyniło i co do Tomaszewskiego. Według aktu oskarżenia on 1) przyjął na siebie zabójstwo Siremskiego; 2) urządzał zebrania; 3) bywał na zebraniach; 4) rozdawał »Proletaryat«. Lecz cóż z tego pozostało? Nie stwierdzono żadnego z tych zarzutów, nie udowodniono żadnego czynu, pozostało tylko jedno, a mianowicie to, co powiedział o nim Pacanowski, że można go uważać za współczującego.
Nad tą kwestyą wypada mi jeszcze zatrzymać nieco uwagę waszą, panowie sędziowie. To współczucie było przedmiotem długich badań i podczas dochodzenia pierwiastkowego i w czasie śledztwa sądowego.
Dobiliśmy się nawet dwóch definicyj, jednej od Waryńskiego, drugiej od Kona. W każdej mieściła się pewna doza prawdy, lecz obie były subjektywne, w miarę osobistych wrażeń i poglądów. Jeden widział współczucie u tych, którzy się teoryi socyalizmu nie obawiali, drugi u tych, którzy się nią przejmowali i gotowi byli do działania. Nic to dziwnego, uczucia ludzkie są tak niepochwytne, tak różnorodne w swoich przejawach. Ale daleko łatwiejsze do zrozumienia jest współczucie codzienne, współczucie naturalne wśród robotników, na korzyść których chcą działać socyaliści. Jestto współczucie nie tyle dla partyi, dla jej programu, ile dla ludzi, którzy coś obiecują. Dla wielu, a w tej liczbie i dla Tomaszewskiego, teorya i organizacya mogły być po prostu niezrozumiałe, lecz to mu z pewnością nie przeszkadzało odczuwać życzliwość względem tych, o których mu mówiono, że pragną dobra dla biednego tłumu.