Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na nich widać, z pod wątłej muślinu obciążki,
Świeżo odskakujące na dnie białem krążki.
Przy wdziękach niewinności jaśnieje ponęta,
Twarzyczka zrumieniona, skromnieńkie oczęta,
A w całym składzie prostość i bezwinność dziecka,
Zawsze równie wabiąca i równie zdradziecka.
J eden uśmiech miłosny z postawą tak ładną
Skaliste nawet serca rozruszałby snadno
I najtęższego mędrca zamienił w nieuka,
Bo czegóż przy piękności nie dokaże sztuka?
Lecz rycerz mało zważa; już przypada blisko,
Już ogromne nad głową wywija szablisko,
Już podniósł, już wymierzył, już naprzód wyprawił,
Już myślę, że mię rozciął albo przedziurawił,
Wtem Diunoa spogląda, wzruszy się, zatrzyma.
Jako na łeb meduzi kto zwrócił oczyma,
Musi natychmiast ciało zamienić w szmat głazu,
Tak Diunoa, mnie widząc, zmienia się dorazu.
Pożary uczuł w sercu i lica zapłonił,
Żelazo wprzódy groźne z prawicy uronił.
Pomieszany i wyrzec nie śmiejący do mnie,
Spoziera tylko czule, gorąco i skromnie.
Cóż? nie były to pewne tryumfu dowody?
Słuchajcie, tu sęk cały, tu koniec przygody.

Mulnik, któregom z dziewką w boryczkach zostawił
Już był nieźle jej wdzięki karczemne przydławił;
Ale skoro mnie ujrzy tak świeżą, tak składną,
Zaraz go niespodziane pokusy napadną.
Ach, któż myślał, że gbura niewinność przynęci,
Że i to chamskie serce zmienne żywi chęci?
Mulnik to na nię patrzał, to na moje lice,
Wreszcie przyznał mi wyższość i puścił dziewicę.
Ta z pod bark żyłowatych skoro wolność zyska,
Leżącego na ziemi dopada mieczyska,
Który Diunoa rzucił, mym wdziękiem ujęty.
O wdzięku nieszczęśliwy, o gburze przeklęty!