Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W jednym domu, w drugim domu
Odpowiada mi służący,
Że dziś państwo są na mieście
Na herbacie tańcującéj:
Na to tylko ten karnawał,
Żebym ludzi nie zastawał!

Aż nareszcie gdy skostniałem,
O, radości! o, rozkoszo!
W jakiem czwartem, piątem miejscu
Lokaj mówi: — „Państwo proszą.”
Gdybym był, ach, demokratą,
Uściskałbym jego za to.

Wchodzę śpiesznie do salonu:
Cieplej niby niż na dworze;
Ale pani jakaś kwaśna,
Panna także nie w humorze,
I chłód wieje nieustanny
Z twarzy pana, pani, panny.

A rozmowa jak po grudzie:
To podskoczy, to ustanie,
Choć dom cały błyszczy w świecie
Przez wykwintne wychowanie
I w ogólnem tu pojęciu
Jest przybytkiem muz dziewięciu.