Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Karnawałowy lament poety.




O, poezyo, ty nie grzejesz:
A tu takie ciężkie mrozy!
Dobrze jeszcze tym, co mają
Ciepłe futra i powozy;
Lecz nam, dzieciom Apollina,
Strasznie zimno być zaczyna.

Poezyami palić trzeba,
Drzewo bowiem podrożało,
A te dużo dają dymu,
Ale za to ciepła mało:
Najognistszą paląc odę,
Zamroziłem w piecu wodę.

O, szczęśliwy ten śmiertelnik,
Co się zrodził milionerem,
Co przy cyfrze swego mienia
Jest ostatniem wielkiem zerem!
Bo on właśnie o tej porze
Jest u hrabstwa na wieczorze.