Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Byłem właśnie mimochodem
W tamtej stronie zrana
I widziałem jak ogrodem
Szła twa ukochana.

„Przy niej ładny szedł chłopaczek;
Patrzała nań słodko
I niejeden spiekła raczek,
Bawiąc się stokrotką.

„Potem list twój wydobyła
Z kieszeni fartuszka
I o tobie coś mówiła
Tamtemu do uszka;

„I usiadła z nim pod drzewem
Z śmiechem list podarła...”
Na to Janek krzyknie z gniewem:
„Bodajby umarła!

„O niegodna! o zdradliwa!
Tak mnie zwieść szkaradnie!
Co mi z tego że jest żywa...
A, niechaj przepadnie!”

Księżyc zaczął śmiać się głośno,
Ramionami wstrząsał,
Słysząc furyę tę miłosną;
Janek wciąż się dąsał.