Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I u chmur żebrze piorunów oczyma.
Obok, na stosie strzaskanych oręży,
Przy popielnicy z prochami olbrzyma

Dwie dziewic: jedna trzyma kłębek węży
I nóż skrwawiony; jak Nemezis gniewna,
Woła: „Kto za mną, nim umrze, zwycięży!”

Druga, w liliowym wianku lutnia śpiewna,
Wiatrom się skarży, że nad sercem ludu
Więcéj ma władzy płaczącego drewna

Nieczuły kawał i nadzieja cudu —
Niźli królewska boleść, stos ofiarny
I cała przyszłość spodlenia i brudu.

A z drugiéj strony tętni jeździec czarny
I całun śniegu piersią konia kraje;
Zwrócony biegiem ku gwieździe polarnéj,

Grzmiąco przyzywa: „Kto rycerz, niech wstaje!”
Tak coraz daléj wokoło lutnisty
Widziałem całą białych widem zgraję,

Zarysowaną zlekka w wieniec mglisty,
Który wypełniał ciemne tło obrazu,
Składając jeden długi sen kwiecisty.

Wpatrzony stałem na krawędzi głazu,
Nie śmiejąc skłócić powietrza westchnieniem,
Nie mogąc znaleźć w swych ustach wyrazu