najmniej oddał gdzie w dobre ręce, do jakiegoś Terezianum, do jakiegoś konwiktu, czy profesora.... Możeby go w ostrych rękach od grzechu zachowali.
— Jeszcze gorzej może być niż tu — przerwała jej Helena — po konwiktach, gdzie chłopców razem dużo najgorsza rozpusta, jeden psuje drugiego.... Przecież ciocia wie, że Hilary tak ładnie się wyedukował u Jezuitów w Tarnopolu — tu westchnęła ciężko — przecież Jezuici go nie nauczyli pić, w karty grać i tam dalej.... Tylko od kolegów się powyuczał.... Do żadnego konwiktu Adasia dawać nie można.... Szkoda go.
— Cóż mam robić? — zapytała tym razem podniesionym i zirytowanym głosem. Przecież tej sprawy tak nie zostawię.... Coś zrobić koniecznie potrzeba.
Helena słuchając tych słów, opuściła głowę na piersi, a oparłszy wskazujący palec na czole, uderzała niem raz po raz, jakby
Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/210
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/39/PL_Abgar-So%C5%82tan_-_Dobra_nauczka.djvu/page210-1024px-PL_Abgar-So%C5%82tan_-_Dobra_nauczka.djvu.jpg)