Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Patrzcie! Cud się stał, Marika Semaniukowa ze swoją cyganką tu jedzie....
Wrażenie wywołane temi słowami było wielkie.... Muzyka grać przestała, taniec przerwano, a młodzież cała cisnęła się do rogu karczmy, aby ztamtąd spojrzeć na przybywającą. Ilko Szwabiuk cisnął się między pierwszymi, rozpychał parobków, potrącał dziewczęta, wreszcie znalazł się na przodzie, mógł patrzeć.... I zobaczył: Na ślicznym, karym koniu, siedząc po męsku, jechała Marika.... Upał dnia i zmęczenie zarumieniły jej twarz, tak, że ślady bladości znikły zupełnie; była tak piękna, jak dawniej, piękniejsza nawet może, bo twarz jej wyszczuplała, a przez to profil stał się ostrzejszy, usta delikatnie zarysowane, a oczy bardziej wyraziste i głębiej osadzone. Kary konik na widok takiego tłumu koni i ludzi uszy wzniósł w górę i z widocznym strachem spoglądał wokoło, widocznem było, że miał ochotę