Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/581

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak jest panie, są tacy; otóż więc zrozumiesz teraz, że właśnie kiedy zbliżałeś się do mnie, to wspomnienie na to utracone szczęście tyle mnie zasmuciło, a ta niemożność w jakiéj się znajduję, uczyniła mnie tyle nieszczęśliwym, że pytałem się siebie samego, czy nie lepiejby było śmierć sobie zadać, niżeli jéj oczekiwać.
— Umiérać? Pan! tak młody! Eh co tam! czyś pan obłąkany?
— Ależ szczerze mówiąc panie, cóż chcesz żebym począł? gdybym ci opowiedział nieszczęścia, które to ostatnie poprzedziły; pojąłbyś natenczas moje zniechęcenie; ależ to doprawdy, uważając pomnożenie się wypadków spadających na mnie, zwątpićbym mógł o Bogu samym! rzetelnie jestem w rozpaczliwém położeniu. I Tristan tak jakby nieznajomego obok niego nie było, znów głowę, oparł o ręce. Stary, uśmiechając się zawsze, usiadł bliżéj Tristana, lekko trącił go po ramieniu, i wymówił do niego:
— Czy nie mógłbyś mi czego zaśpiewać?
Tristan podniósł głowę, jak gdyby go brano za waryata, ale ta proźba przez nieznajomego była uczyniona z taką grzecznością,