Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że wszedłem do pokoju, pocałowałem ją, a ona się nie przebudziła.
— O której godzinie powróciłeś z ambasady angielskiej?
— Około wpół do trzeciej.
— Tak, powiedział Cirillo, to już wszystko było skończone?
— Co było skończone?
— Nic, odrzekł Cirillo, tylko dzisiejszej nocy, zamordowano człowieka pod twemi drzwiami...
Luiza zbladła jak negliż batystowy który miała na sobie.
— Ale, ciągnął dalej Cirillo, ponieważ to stało się o północy, pani spała, ty powróciłeś o wpół do trzeciej. Więc nic nie wiecie?
— Nie, pierwsze słyszę od ciebie. Nieszczęściem, zabójstwo na ulicach Neapolu to rzecz prawie zwyczajna, szczególniej zaś na Mergellinie, zaledwie oświetlonej i gdzie już wszyscy śpią o dziewiątej. Ah! teraz rożumiemdla czego przyszedłeś do mnie rano.
— Tak, właśnie mój przyjacielu, chciałem się przekonać czy to zwyczajne zabójstwo, odbywające się pod twemi oknami nie przeraziło was.
— Zupełnie nie jak widzisz. Ale zkąd ty o tem morderstwie dowiedziałeś się?
— W chwili mordowania przechodziłem około twoich drzwi. Człowiek broniący się zdaje się był bardzo silny i odważny — zabił dwóch zbirów i dwóch innych ranił.
Luiza chciwie słuchała słów doktora, jak wiemy szczegóły były jej nieznane.