Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z boku na dwa skrzydła i przeszkodzić w niesieniu sobie wajemnej pomocy. Tymczasem legia toskańska, powiększona poborem przebigałaby okolice zbliżając się do nas i pomagając w miarę okoliczności. To dozwoliłoby armii neapolitańskiej młodej i niedoświadczonej, działać całą massą, coby jej dodawało odwagi. Oto, co ja byłbym proponował, powiedział Ruffo. Ale jestem tylko biednym sługą kościoła i schylam czoło przed doświadczeniem i geniuszem generała Mack. — Mówiąc to, kardynał który przybliżył się do stołu, aby wskazywać na mappie poruszenia jakieby wykonywał, cofnął się na znak, że już wszystko powiedział.
Generałowie zdumieni, spoglądali na siebie; jasnem było że Ruffo objawił znakomite zdanie. Mack rozdrabniając za nadto wojsko neapolitańskie, dzieląc je na małe oddziały, narażał każdy z nich osobno na pobicie, nawet przez niezbyt licznego wroga. Ruffa plan przeciwnie w zupełności chronił od tego niebezpieczeństwa.
Mack przygryzł usta; uczuł wyższość tego planu nad swoim.
— Panie, powiedział Mack, król może wybierać jeszcze między panem a mną, między moim a pańskim planem. Nadto aby prowadzić wojnę, którąby można nazwać świętą, więcej przydałby się Piotr Pustelnik aniżeli Godfryd de Bouillon.
Król właściwie nie wiedział kto to był Piotr Pustelnik i Godfryd de Bouillon, ale szydząc z Macka osobiście, nie chciał mu się narazić.
— Co mówisz, kochany generale, zawołał, ja