Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakim zadziwieniem na order św. Januarjusza, bo nie przypominał sobie żeby mu go dał, cieszę się tą znajomością. — I spojrzał znacząco na Ruffa, co miało znaczyć: Uważaj, baczność!
Mack nizko się skłonił, i zapewne chciał coś odpowiedzieć na grzeczność króla, kiedy odezwała się królowa:
— Najjaśniejszy Panie, sądziłam iż nie powinniśmy oczekiwać przybycia barona do Neapolu, aby mu dać oznakę twej dla niego łaski, i nim opuścił Wiedeń, przesłałam mu na ręce twego ambasadora order św Januarjusza.
— Ja zaś Najjaśniejszy Panie, powiedział baron z uniesieniem zbyt teatralnem, żeby miało być prawdziwem, przepełniony wdzięcznością za łaski Waszej Królewskiej Mości, przybywam z szybkością błyskawicy, aby mu powiedzieć: Najjaśniejszy Panie ta szpada do ciebie należy.
Mack wydobył szpadę z pochwy, król odsunął się z fotelem. Tak jak Jakób I-szy nie lubił widoku żelaza.
Mack mówił dalej:
— Ta broń należy do ciebie Panie i Jej Królewskiej Mości, królowej, nie spocznie ona spokojnie w pochwie dokąd nie powali tej podłej Rzeczypospolitej francuskiej, będącej zaprzeczeniem ludzkości i hańbą Europy. Czy przyjmujesz moją przysięgę Najjaśniejszy Panie? ciągnął dalej Mack prawie łamiąc zgięciem szpadę.
Król z natury nie mając skłonności do ruchów dramatycznych, swoim zdrowym rozsądkiem widział