Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a Jowisz więcej od wszystkich. Ferdynand chwilę wsłuchiwał się, jakby sam sobie nie dowierzał. Potem:
— Co ten głupiec robi? powiedział, powinien by jednak wiedzieć, że polowanie odłożone, dlaczegóż daje pierwszy sygnał?
Strzelec wciąż trąbił zapalczywie. Król powstał wzruszony. Widocznie walczył z sobą. Podszedł do okna i otworzył je. Czy ty zamilkniesz głupcze! — zawołał. Potem zamykając ze złością okno, powrócił z Jowiszem na swój fotel.
Ale w czasie tego poruszenia, weszła nowa osoba, pod opieką królowej. Ta w istocie podczas kiedy król mówił do Strzelca, otworzyła drzwi swoich apartamentów przytykające do sali radnej i wprowadziła owego człowieka.

Wszyscy ze zdumieniem przyglądali się temu nieznajomemu, a król był więcej jeszcze od innych zdziwionym.

Generał baron Karol Mack.

Wywołujący to ogólne zdumienie, był mężczyzna od 45 do 4G lat mający, wysoki, blondyn, blady, ubrany w mundur austrjacki z oznakami jeneralskiemi; miedzy innemi orderami ozdobiony orderem Marji-Teressy i św. Januarjusza.
— Najjaśniejszy Panie, powiedziała królowa, mam zaszczyt przedstawić Waszej Królewskiej Mości barona Karola Mack, którego przed chwilą zamianowałeś dowódcą swojej armii.
— Ah! jenerał, powiedział król spoglądając z nie-