Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sano Serra, sprowadziło na nią tęż samą karę. Napróżno król starał się jej przypodobać, spotykał ciągły opór. Król równie niedyskretny w niepowodzeniach jak w tryumfach, powiedział Karolinie zkąd jego zły humor pochodzi. Królowa dla której zbyt wielka cnota była żywym wyrzutem, za opór skazała ją na wygnanie, tak jak księżnę de Luciano za uległość.
Tą rażą król jej jeszcze nie przeszkadzał. Prawda że czasami brakowało mu już cierpliwości.
Jednego dnia, królowa nie mając pod ręką dla wywarcia swego złego humoru faworyty, czepiła się faworyta króla; był nim książę d’Altavilla na którego, jak sądziła miała się prawo uskarżać. Ponieważ w uniesieniu, królowa nie umiała się hamować, nie szczędziła mu obelg. Zapomniała się do tego stopnia, iż powiedziała księciu, że nadskakiwaniem niegodnym szlachcica skarbił sobie łaskę króla.
Książę d’Altavilla zraniony w swej godności, udał się natychmiast do króla, opowiedział całe zdarzenie i prosił o pozwolenie oddalenia się od dworu. Król rozwścieczony poszedł do królowej, a kiedy ta zamiast go uspokoić, irytowała jeszcze złośliwemi odpowiedziami, wymierzył jej, chociaż była córką Marji Teresy a on królem Ferdynandem, policzek, który padając z ręki tragarza nie odbiłby się dźwięczniej od twarzy jego córki.
Królowa schroniła się do siebie, zamknęła w swych apartamentach, złościła się, krzyczała, płakała. Ale tą rażą Ferdynand uparł się i ona pierw-