Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a nawet rozciągnąć ją od czworonożnych do dwunożnych stworzeń. Tak, jednego dnia Ferdynand bawiąc się piłką, zauważył pomiędzy przeglądającymi się cudownej jego zręczności w tem ćwiczeniu, młodzieńca szczupłego, biało upudrowanego w ubiorze księdza. W jednej chwili przyszła mu nieprzyzwyciężona chęć podrzucania go w górę Powiedział kilka słów do ucha lokaja oczekującego jego rozkazów. Lokaj pobiegł do zamku — rzecz działa się w Portici — powrócił z kołdrą. Król i trzej gracze zaprzestali gry, rozkazali pochwycić pacjenta wskazanego lokajom, położyć na kołdrze którą trzymali za cztery rogi i podrzucali go w pośród śmiechu przytomnych i krzyków pospólstwa.
Ten, któremu wyrządzono taką zniewagę, był młodszym synem szlachetnej rodziny Florenckiej. Nazywał się Mazzini. Wstyd iż służył za zabawkę księciu i pośmiewisko dworskiej gawiedzi, był tak wielki, że tego samego dnia opuścił Neapol, schronił się do Rzymu, a przybywszy tam zachorował i w parę dni umarł. Dwór Toskański, zaniósł skargę do gabinetu neapolitańskiego i madryckiego. Ale śmierć młodego człowieka była rzeczą zbyt małoważną aby zadość uczynił prawu ojciec winnego, albo sam winny.
Łatwo pojąć, że król cały oddany tego rodzaju rozrywkom, będąc dzieckiem, nudził się w towarzystwie ludzi rozumnych, młodzieńcem zaś wstydził się ich. To też cały swój czas przepędzał to na polowaniu, to na rybołostwie, to rozkazując dzieciom swego wieku, zebrawszy ich na dziedzińcu zamkowym i uzbroiwszy w kije, wykonywać rozmaite ćwi-