Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

więc było koniecznie starać się poprawić go z tych błędów, którym podług zdania księcia nie można było pozwolić zakorzenić się w sercu królewskiem.
Zobaczmy więc jakiemi drogami dążył San Nicandro do poprawienia młodego księcia z tego podwójnego występku. Wiedział on, że starszy brat jego ucznia, książę Asturji, ten który wyjechał ze swoim ojcem do Hiszpanji, znajdował w czasie swego pobytu w Neapolu, najwyższą przyjemność obdzierając żywe króliki ze skóry.
Usiłował wyrobić upodobanie do tej rozrywki w Ferdynandzie; biedne dziecko okazało taki wstręt iż mógł je tylko skłonić do zabijania królików. Ażeby temu ćwiczeniu padać wdzięk zwyciężonej trudności i z obawy aby się nie skaleczył, (ponieważ nie można było dać strzelby do rąk ośmio lub dziewięcioletniego dziecka) zgromadzono z jakie pięćdziesiąt królików, złapanych poprzednio w siatkę i pędząc je przed sobą, zmuszono przechodzić przez otwór zrobiony we drzwiach. Młody książę stał tam, z kijem w ręku i zabijał je lub chybiał w drodze.
Inna rozrywka niemniej podobająca się księciu San Nicandro jak zabijanie królików, było podrzucanie zwierząt na kołdrach. Nieszczęściem przyszła Ferdynandowi fatalna myśl podrzucania polowego psa swego ojca; dostał za to surową naganę i wzbroniono mu raz na zawsze używania do swych rozrywek tych szlachetnych zwierząt.
Kiedy król Karol III. wyjechał do Hiszpanji, książę San Nicandro nie widział nic niewłaściwego w przywróceniu swemu uczniowi utraconej swobody,