Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie, na Madonę, ona nie wie nawet pierwszej litery twego nazwiska, siostrzyczko.
Wszedłszy na ganek, młoda kobieta weszła pierwsza, lazzaron i wróżka weszli za nią.
Kiedy przechodzili pierwszy pokój, można było widzieć głowę młodej pokojówki podnoszącą jednę połowę portjery i ciekawie patrzącej na swoją panią i dziwacznych gości jakich do siebie wprowadzała.
Drzwi się za niemi zamknęły.
Wejdźmy tam z kolei. Scena jaka się tu odbywała zbyt wiele wpływu mieć będzie na przyszłe wypadki, ażebyśmy nie mieli jej opowiedzieć ze wszystkiemi szczegółami.
Światło którego promień widzieliśmy przebijający aż do ogrodu, pochodziło z małego buduaru przybranego na sposób Pompela, sofami i firankami z różowego jedwabiu, tkanego w jasno niebieskie kwiaty; płomień rzucający to światło, zamknięty był w alabastrowy globus rzucając na wszystkie przedmioty blask perłowy; stał na stoliku białym marmurowym, którego jedyną nogą był gryf z rozpostartemi skrzydłami. Fotel formy greckiej, mogący czystością rzeźby domagać się miejsca w buduarze Aspazji, wskazywał że oko amatora przewodniczyło najmniejszym szczegółom tego umeblowania.
Drzwi umieszczone na wprost tych, przez które przeszły trzy osoby, prowadziły do szeregu pokoi idących przez całą długość domu; ostatni z tych pokoi nie tylko dochodził do sąsiedniego domu, ale łączył się z nim.
— W razie gdybyby mój mąż powrócił, Nina