Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poznania przyszłości, w której błąkają się ze drżeniem dziwne przeczucia. Brat jej mleczny przyrzekł przyprowadzić tego jeszcze wieczoru, o kabalistycznej godzinie dwunastej, tę która będzie mogła — podczas nieobecności męża zatrzymanego do drugiej rano uroczystością dworską — odkryć jej tajemnice tej przyszłości, która rzuca cienie na jej czuwanie, niepokój na jej sny.
Oczekuje więc po prostu lazzarona Michała Fou i wróżki Nanno.
Zresztą zobaczymy zaraz czy nas nie oszukano.
Trzy uderzenia w równych odstępach rozległy się przy małych drzwiach ogrodu, jednocześnie gdy z silnych żółtawych chmur zaczął padać kroplisty deszcz. Na dźwięk tych trzech uderzeń, coś jak fala gazy zsunęła się z poręczy balkonu, drzwi od ogrodu otwarły się, przepuściły dwie nowe osoby i zamknęły za niemi. Jedna z tych osób jest mężczyzną, druga kobietą; mężczyzna ubrany jest w płócienne spodnie, czerwoną wełnianą czapkę i opończę rybaka z Marinnella; kobieta jest okręcona wielkim czarnym płaszczem, na ramionach którego błyszczałyby, gdyby je można było rozróżnić, nitki złote, ostatki dawnego haftu; nic więcej nie widać ze stroju i tylko jej oczy błyszczą w cieniu rzuconym przez kaptur przykrywający głowę.
Przechodząc przestrzeń oddzielającą ganek od drzwi ogrodu, młoda kobieta znalazła sposobność powiedzieć lazaronowi:
— Jakkolwiek jesteś warjatem, nie powiedziałeś jej kto ja jestem, niepradaż, Michale?