Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

letu. W dziesiątym roku byłem wybornym kawalerzystą, rzadko chybiałem jaskółkę w locie i prawie za każdym wystrzałem moich pistoletów tłukłem jajko bujające się na końcu nitki. Skończyłem dziesięć lat, kiedy wyjechaliśmy do Anglii; byłem tam lat dwa. Przez ten czas, nauczyłem się języka angielskiego od profesora, którego ojciec mój wziął do domu; jadał on i sypiał u nas. Przy końcu drugiego roku, mówiłem po angielsku tak biegle jak po francuzku i włosku. Miałem trochę więcej niż lat dwanaście, kiedy opuściliśmy Anglię i przenieśli do Niemiec; zatrzymaliśmy się w Saksonii. Tak samo jak angielskiego nauczyłem się niemieckiego języka; przy końcu dwóch drugich lat, język ten był mi tak dobrze znany jak trzy inne. W czasie tych czterech lat, moje fizyczne ćwiczenia trwały dalej. Byłem wybornem jeźdźcem, fechmistrzem pierwszej siły; mogłem ubiegać się o nagrodę z najlepszym strzelcem tyrolskim i w całym pędzie mego konia, przybijałem dukata do ściany Nigdy nie pytałem ojca dla czego zachęcał mnie do tych ćwiczeń. Podobały mi się, a upodobanie moje schodząc się z jego wolą sprawiło, że czyniłem postępy, które mnie bawiły, zadowalniając go także. Wreszcie, dotychczas żyłem na świecie że tak powiem nie widząc go; mieszkałem w trzech krajach nie znając ich; dobrze bardzo znałem bohaterów dawnej Grecji i dawnej Romy, nie wiedząc nic o współczesnych mi. Znałem tylko mego ojca. Ojciec to był mój Bóg, mój król, mój mistrz, moja religja; ojciec rozkazywał, ja słuchałem. Oświecenie i wola moja po-