Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas La San Felice.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przylepionemi do skroni i policzków twarz z natury bladą, której ruch i życie koncentrowało się w oczach wystarczających na ożywienie fizjognomi która pozbawiona ich blasku zdawać by się mogła marmurową; czarne jego brwi naturalnie zmarszczone, nadawały tej jakby wyrzeźbionej głowie, wyraz niezłomnej woli o którą zdawało się że wszystko, wyjąwszy tajemniczych i nieprzezwyciężonych wyroków losu, rozbijało się dotąd i miało rozbić jeszcze. Gdyby ubiór jego nie był przesiąkły wodą, gdyby na włosach jego nie było śladu przepływających fal, gdyby burza nie wyła jak lew wściekły gdy wypuścił swą zdobycz, niepodobnem byłoby wyczytać na jego twarzy, najmniejszej oznaki wzruszenia, wskazującej że tylko co uniknął śmierci; był to więc ze wszech względów człowiek obiecany przez Hectora Caraffę, którego gwałtowna śmiałość z przyjemnością chyliła się przed zimną i spokojną odwagą przyjaciela.
Dla skończenia portretu naszego bohatera który będzie jeżeli już nie główną osobą, to przynajmniej jedną z głównych tej historji, spieszmy powiedzieć, że ubrany był w ten elegancki i heroiczny kostium republikański, który Hoche, Marceau, Desaix i Kléber uczynili nietylko historycznym ale nieśmiertelnym, a którego opis przy okazaniu się ambassadora Garat podaliśmy zbyt wiernie i niedawno, aby się było potrzeba powtarzać.
Być może, przenikliwy czytelnik zauważy, że nierozsądkiem było dla posła niosącego tajne wiadomości, ukazywać się w Neapolu ubranym w kos-